czwartek, 31 marca 2016

Jakość życia...Jak oceniać?

Często pisałem o jakości życia....że tak ważne jest jej utrzymanie... czasami niezależnie od możliwych do uzyskania efektów leczenia samej choroby nowotworowej....

i tutaj dotykamy sedna sprawy...
To pacjent jest najważniejszy! Leczymy pacjenta , a nie samą chorobę nowotworową. Warto  o tym pamiętać. Często słyszę od właścicieli i o zgrozo innych lekarzy, że się nie da, że to straszny nowotwór... Co najgorsze wielu pacjentów nowotworowych jest skazywana na powolną śmierć w męczarniach, bo według kogoś nie da się wyleczyć samego nowotworu.... A pacjent?
PACJENT jest najważniejszy!!!!
Cierpi, czuje...Nawet jeśli nie możemy zwalczyć nowotworu, możemy pomóc przejść naszemu pupilowi godnie przez chorobę.

A jak to oceniać? Często jest to bardzo subiektywne..każdy z nas ma inny próg postrzegania i oceny ...jedni nie chcą widzieć, inni widzą za dużo...
Kiedyś stworzono skalę do oceny jakości życia (Villalobos A.E. )
Skalę nazwano HHHHMM od angielskich nazw ocenianych objawów...
Każdy z objawów oceniany jest w dziesięciostopniowej skali

1. Ból (HURT) 0-10- oceniamy czy kontrola bólu jest zadowalająca. Jest to podstawowy objaw i najważniejszy w ocenie.
2. Głód (HUNGER) 0-10- czy zwierzę je wystarczająco dużo, czy traci na wadze? Czy pomaga karmienie "z ręki"? Być może pacjent wymaga karmienia przez sondę?
3. Odwodnienie (HYDRATATION) 0-10- czy pacjent nie jest odwodniony? Dla pacjentów odwodnionych należy rozważyć podawanie kroplówek ( podskórnych, dożylnych).
4. Hygiena ( HYGIENE) 0-10-Czy z racji stanu pacjenta możliwe jest utrzymanie higieny? czy ma kto się nim zająć? niektórzy pacjenci wymagają pomocy przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. U pacjentów leżących ważna jest obecność odleżyn i konieczność ich profilaktyki.
5. SZCZĘŚCIE ( HAPPINESS) 0-10-Czy zwierzę się bawi? Okazuje radośc? wita się z domownikami? Czy może jest smutne/wystraszone/samotne/znudzone? Czy jego legowisko może być blisko znanych mu osób ?
6. ZDOLNOŚĆ PORUSZANIA SIĘ ( MOBILITY) 0-10-Czy pacjent wstaje bez pomocy? Czy potrzebuje szelek rehabilitacyjnych? wózka? Czy pacjent lubi chodzić na spacery? Czy jest w stanie?
7. Dni dobre/złe ( MORE GOOD DAYS THAN BAD) 0-10-Wiele chorób zarówno u nas jak i u zwierząt daje objawy pogorszenia i poprawy...nasilenie jednego u drugiego jest także ważne w ocenie....

Akceptowalne dla każdego pacjenta to ocena powyżej 5. Ogólna suma powyżej 35 oceniana jest jako dobra jakość życia.
Ja stosuję tą skalę....może komuś się przyda... Polecam.

piątek, 25 marca 2016

Badanie histopatologiczne...dlaczego warto mieć dobrego patologa....




Dzisiaj o temacie może za często pomijanym przy okazji różnych opracowań, blogów dotyczących onkologii weterynaryjnej...
Kim jest histopatolog? jest osobą- która pomaga nam onkologom nazywać nowotwory...
Przy różnych moich opisach często piszę o konieczności badania histopatologicznego....
jak dla mnie jest ono konieczne w każdym przypadku podejrzenia choroby nowotworowej...dla nas jest to złoty standard.
Bez tego za mało wiemy, nie możemy planować także dalszego leczenia u naszych pacjentów onkologicznych.
Co oprócz nazwy nowotworu? Dzięki rzetelnemu badaniu wiemy także o stopniu złośliwości nowotworu, czy wycięliśmy go w całości...
Możemy zorientować się w stopniu inwazyjności....Czasami dowiadujemy się, że komórki nowotworowe zostały znalezione w naczyniach chłonnych w preparacie, co utwierdza nas w przekonaniu, że nowotwór ruszył na podbój...
Czasami ten sam patolog sugeruje i wykonuje dodatkowe badania znakowania określonych komórek nowotworowych celem lepszego i pełniejszego rozpoznania..
Jest to niesamowicie ważne przy wielu nowotworach: chłoniakach, guzach komórek tucznych, czerniakach i wielu innych nowotworach często tak słabo zróżnicowanych że bez dodatkowych badań nie wiadomo z czym mamy do czynienia....
My mamy swoich ulubionych histopatologów...

Po co to piszę? Dla świadomości...dobry wynik to długi wynik.
bardzo często dostaję wynik badania HP który składa się z 1-2 wyrazów...
Niedawno konsultowałem pacjenta...właściciele przynieśli mi wynik z laboratorium i wynikiem badania HP... brzmiał tak: mastocytoma (guz komórek tucznych).

Jak myślicie? Dobrze wiedzieć...że mastocytoma...

A jak powinno być?
oprócz nazwy powinniśmy dowiedzieć się czy mamy czyste marginesy cięć, jaki stopień złośliwości mają komórki tuczne ( zazwyczaj stosujemy 3 stadia), jak wiele podziałów mitotycznych (czyli jak wiele komórek dzieli się w danym guzie) widzimy w polu widzenia...
Wiecie, że na podstawie m.in. tych informacji onkolog podejmuje decyzję o dalszym leczeniu....

Nie mówię już o wskazaniu do badania immunohistochemicznego, celem wykrycia określonych ważnych dla leczenia mutacji ....
Zwracajcie na to uwagę! Domagajcie się od lekarzy badania usuwanych zmian! Pytajcie, gdzie próbka będzie badana! Cena badania nie powinna być jedynym wyznacznikiem wyboru laboratorium...
Od tego może zależeć życie ! Życie Waszego Pupila! I często skuteczność onkologa ;)

czwartek, 24 marca 2016

Guz komórek tucznych (mastocytoma) u psa….
temat na tyle rozległy …że muszę go podzielić na kilka mniejszych….

chyba jeden z najczęściej spotykanych nowotworów skóry …u psów stanowić może wedle różnych badań nawet do 21% wszystkich przypadków nowotworów skóry…
jak przy większości nowotworów etiologia nieznana…u nawet 1/5 pacjentów na raz wystepuje więcej niż jeden…(często w różnych stopniach złośliwości)…

czym jest mastocytoma? czym są mastocyty…są to komórki odpowiedzialne w organizmie za reakcje zapalne…biorą czynny udział w reakcjach alergicznych, w odpowiedzi zapalnej ostrej i przewlekłej…..

przez to , że niosą ze sobą taki bagaż w momencie kiedy dojdzie do ich nowotworzenia mogą pojawiać się różne objawy kliniczne: zaczerwienienie, powiększanie zmniejszanie guzka, reakcje anafilaktyczne jak przy wstrząsie…a nawet wrzody żołądka..

a jak wygląda guz komórek tucznych….nie ma na to dobrej odpowiedzi…
czasami jak mały czerwony guzek…czasami jak większy…czerwony albo owłosiony…czasami jak egzema skórna..czasami jak pokrzywka…a czasami jak duży lity guz…nie ma reguły…
nie ma w onkologii innego nowotworu który zachowywałby się i wyglądał tak różnorodnie…
może dlatego tak często usypia czujność…może dlatego go tak lubię….bo lubię wyzwania…

Co z diagnostyką? podstawa to znowu biopsja cienkoigłowa…tutaj trzeba czasami pokombinować bo nie wszystkie komórki tuczne maja ziarnistości co czasami utrudnia postawienie rozpoznania…na szczęście są inne barwienia…z tym sobie radzimy…
dlaczego biopsja a nie od razu chirurg….. ważne…niedawno miałem pacjenta , któremu usunięto malutki guzek ze skóry moszny…jak groszek…dobrze że wysłano go do badania HP…mastocytoma….ale co gorsze komórki nowotworu osiągały margines cięć….i co ….drugi zabieg…a zawsze drugim być gorzej….w chirurgii onkologicznej ma to olbrzymie znaczenie…

po wyniku biopsji wiemy że małej rany nie będzie….sprawdzamy jeszcze okoliczne ww. chłonne, wykonujemy podstawowe badania krwi, obrazowe i możemy rozmawiać  z chirurgiem…

Tak. Główne leczenie to chirurgia z szerokim marginesem….
a co jak guz jest nieooperacyjny? na to też są sposoby….jest wiele leków które pomagają w walce z tym nowotworem…większość z nich musimy sprowadzać z zagranicy…ale dzięki temu możliwości pomocy mamy więcej…cdn


środa, 23 marca 2016

Mięsaki poszczepienne/poinjekcyjne

Mięsaki poszczepienne....dużo się o nich mówi...straszą każdego właściciela kota ale i świadomego lekarza weterynarii...
Czym są w ogóle mięsaki? Są to nowotwory wywodzące się  z tkanki mezenchymalnej...mogą występować w różnych miejscach organizmu.
Czy są groźne? nieleczone na pewno...
W zależności od stopnia złośliwości mogą różnie zachowywać się w organizmie... Większość jest uważana za miejscowo złośliwe..co to znaczy? Nowotwór ten nie ma torebki, częściej mówimy o pseudotorebce....dzięki temu zazwyczaj jego komórki wrastają w otaczające tkanki, trochę jak ośmiorniczka....
Spora część daje przerzuty odległe...do płuc, kości , węzłów chłonnych, innych narządów...

ale miało być o mięsakach poszczepiennych...dla mnie nazwa powinna brzmieć poinjekcyjne...jeśli już , a bezpiecznie po prostu mięsaki tkanek miękkich ( z angielskiego soft tissue sarcoma)
Skąd poszczepienne? z dawnych czasów...kiedyś potwierdzono że mają związek ze szczepieniami na niektóre choroby zakaźne ( białaczkę i wściekliznę)...czy to znaczy żeby nie szczepić kotów? absolutnie..aktualnie dostępne szczepionki dają zdecydowanie mniejsze ryzyko ( pod warunkiem że dany zakład leczniczy używa tych nowoczesnych)...
Sposób i miejsce szczepienia ma znaczenie...
Dlaczego jednak nie poszczepienne? bo jak się okazuje...ich pojawienie może wiązać się po prostu z czynnikami drażniącymi...zastrzykami także, ale innymi sytuacjami które poprzez przewlekłe drażnienie...pewności nie ma nigdy..z racji takiej że występowanie tego nowotworu u głównego gatunku czyli kota zdarza się właśnie w miejscu gdzie najczęściej są podawane injekcje...i zostały poinjekcyjne....chociaż jak pisałem pewności nie ma...jednak bezpieczniej zostawić nazwę mięsak tkanek miękkich
Jakie są objawy? wyczuwamy zgrubienie...skóry, tkanki podskórnej, czasami zgrubienia jakby na mieśniu/kości wyczuwalnej pod skórą...najczęściej niebolesne...wielkości...zależy jak szybko zauważamy....w miejscu? zależy...najczęściej grzbiet, ale i kończyny...
co dalej...? wiecie co najczęściej jest robione....obserwacja.....o zgrozo...przecież to nie gwiazdy...no chyba że ktoś chce dorobić się pięknej dokumentacji przebiegu choroby ....po to żeby na koniec dowiedzieć się że jest za późno.....
Co zalecam? co zaleca każdy onkolog?
NIE CZEKAĆ!!!
Konsultacja onkologiczna naprawdę nie jest droga, a może uratować życie...
Zazwyczaj po zbadaniu podejrzanego kociego pacjenta decydujemy się na wykonanie biopsji cienkoigłowej...czyli zabiegu który ma za zadanie igiełką pobranie materiału i pomaga postawić rozpoznanie...
Biopsja jest mało inwazyjna...wykonuje się ja igiełką cienką jak do normalnego zastrzyku...bez znieczulenia...
a wynik? 15-20 minut...i można mieć rozpoznanie...
Jak leczyć?
Główną metodą jest chirurgia....i co ważne ...jak we wszystkim...dobrze wykonana...wiecie że zrobiono badania i okazało się że pierwsze skuteczne podejście chirurgiczne daje 2 x lepsze rokowanie ....
co to znaczy dobrze zrobiona....najlepiej przez chirurga z doświadczeniem onkologicznym...trzeba zachować tzw. marginesy cięć....przy mięsaku tego typu uważa się że powinno to być minimum 3 cm....w każdą stronę...także w dół...czasami razem z fragmentem mięśnia, czasami z wyrostkami kręgów...czasami jak trzeba z kawałkiem ściany klatki piersiowej...
przez zabiegiem oczywiście planujemy, wykonujemy badania obrazowe: RTG/USG/czasami tomografię komputerową żeby po pierwsze wykluczyć obecność przerzutów, po drugie lepiej określić    granice nowotworu (pamiętacie co pisałem o "ośmiorniczce")...
po usunięciu zmiany wysyłamy ją w całości do badania histopatologicznego. Ważne dla nas oprócz rodzaju nowotworu jest to czy granice cięcia są wolne od komórek nowotworowych.
Inne metody leczenia to radioterapia- niestety niedostępna w Polsce. Zagranicą stosowana jako uzupełnienie zabiegu operacyjnego.
Czasami stosujemy chemioterapię.

W dalszej kolejności jak znamy stopień złośliwości mięsaka, wiemy że usunęliśmy go w całości, pacjent jest regularnie kontrolowany na obecność wznowy i/lub przerzutów odległych. Dalsze decyzje podejmujemy na podstawie aktualnego stanu i wyników badań...

wtorek, 22 marca 2016

WARTO ? WARTO !!!!!



Takie treści dowodzą ,ze to co robimy ma wielki sens . Cieszy nas to niezmiernie i daje siłę do dalszej ciężkiej pracy .
Nasz pacjent CEZARY po usunięciu zmienionej nowotworowo żuchwy cieszy się radosnym życiem .
Nie często zdarza się wykonywać tego typu zabiegi - całkowitej resekcji żuchwy , a to dlatego ,że opiekunowie tych zwierzat sa pełni obaw .
Poczytajcie co napisała opiekunka Cezarego - Pani Daria ....
Pani Daria i jej mąż publikują również na YouTUBE filmy w jaki sposób karmią CEZAREGO i jak o niego dbają .

"Daria Krzysztof Cezary Dolańscy, Gdańsk

Cezary, ur. 05.2001 roku;

jesteśmy razem  od 09.2001 roku

Operowany 02.02.2015 roku

Cezary ponad rok przed pojawieniem się nowotworu płaskonabłonkowego (SCC) był leczony na zapalenia jamy ustnej. Gdy rozpoczęto terapię sterydami, powiedziano mi, że pożyje już bardzo krótko, bo one bardzo wyniszczają organizm. Wtedy nie znałam Czterech Łap. Wierzyłam w to, co mi mówiono. To był mój błąd.

Cezaremu zrobił się guz na żuchwie. W Gdańsku, gdzie mieszkamy, powiedziano nam, że to już koniec. Guz nieoperacyjny. Chemia lub eutanazja. Tak po prostu (bo to przecież tylko KOT i to stary!!!). Płacz i rozpacz. Internet - poszukiwania. Znalazłam opis, że można taki guz zoperować (autorstwa Pani Doktor Katarzyny Wach). Pytałam na Pomorzu, wcześniej też dzwoniłam do Wrocławia, nikt o całkowitej resekcji szczęki nie słyszał, a kota 14-letniego to już w ogóle. Po rozmowie, w czwartek, z Panią Doktor decyzja zapadła od razu. Jedziemy do Gorzowa Wielkopolskiego. Diagnoza w Gdańsku była wykonana w czwartek rano z resztą bardzo niedbale (źle skadrowane RTG), a w poniedziałek (po ponownych badaniach już w Czterech Łapach) kocurek już był na stole operacyjnym w Gorzowie. Potem 10 dni dochodził do siebie na oddziale pooperacyjnym Kliniki Kurosz. Gdy odbieraliśmy Cezara płakaliśmy ze szczęścia, a on jak nas tylko zobaczył zaczął niesamowicie mruczeć. Dokąd rany się nie zagoiły opieka była dość ciężka, ale co się nie robi z bezgranicznej miłości do swojego kota.

Obecnie mija rok i dwa miesiące od zabiegu. Cezar doszedł do pełni zdrowia, pomimo karmienia sondą. Jest wesoły i szczęśliwy. Nigdy nie podjęłabym innej decyzji, wszak jego kocie życie jest dla mnie bezcenne. Codziennie, gdy patrzę na mojego kocurka Cezara, myślę o Pani Doktor Katarzynie i jestem Jej niezmiernie wdzięczna. Najwspanialsza Klinika i Ludzie o wielkim sercu, a to jest najważniejsze w pracy ze zwierzętami. Można rzec: Bóg zapłać za okazane serce dla zwierząt i życzliwość.

Warto zauważyć, że wielu lekarzy (nieumiejących dokonać resekcji żuchwy) twierdzi, że nie warto operować, bo kot już długo nie pożyje jak ma rozpoznany guz żuchwy albo, że nie przeżyje operacji albo, że będzie się męczył po operacji i eutanazja jest tu zalecana. Z takim zdaniami się spotkałam już parokrotnie na żywo jak i w artykułach naukowych o SCC. Jak widać nie jest to prawda. Filmy, mojego autorstwa, dostępne na YouTube przedstawiają, jak wygląda kot po resekcji żuchwy:



Will cat without the jaw be happy ? Movie is an answer - part 1



Will cat without the jaw be happy (angry)? - part 2



Karmienie sondą:

Cezary je sondą firmy Feeding Tube Changshu CH/FR 8, którą otrzymałam zaraz po operacji. Jedna sonda starcza na ok. 5 miesięcy. Do tego potrzeba strzykawek. Najlepiej mieć ich tak z 10 po 25 ml. Większe 50ml blokują się, nie nadają się do sondy.

Jedzenie przygotowujemy raz na 4 dni i jest nim namoczona sucha karma dla kotów firmy Royal Canin Renal Select. Karmę moczymy ok. 2 godzin. Potem karmę blendujemy (dolewając wody) do konsystencji musu. Krokieciki dobrze zbledowane mają konsystencję ciut bardziej ciekłą od majonezu. (Najfajniejszy blender to ten z nożami.) Następnie przelewamy do salaterek/miseczek, przykrywamy talerzykiem i chowamy do lodówki. Na raz robimy 4 miseczki po 250 ml. Do karmienia nabieramy w wyliczoną ilość strzykawek na dane karmienie, pozostałe jedzenie chowamy do lodówki. Zblendowane jedzenie musi być przechowywane w lodówce, bo kiśnie i zaczyna śmierdzieć kapustą. Odliczone strzykawki wsadzamy dziubkami do góry do ciepłej wody, tak by były prawie całe zanurzone – jedzenie przed zapodaniem kotu musi mieć temperaturę pokojową. Nie wolno karmić zimnym jedzeniem! Strzykawki z jedzeniem moczymy ok. 15 minut, by jedzonko wewnątrz też zdążyło się ogrzać. Sposób karmienia prezentujemy w poniższym filmie:

Feeding Tube cat (Adult cat) Karmienie sondą kota-całkowita resekcja żuchwy:


Obecnie Cezar je tylko Renal, już nie gotuję mu rosołu czy warzyw. Karma Renal jest bardzo zdrowa, bo chroni kocie nerki i dobrze wpływa na stan futerka. Spotkałam się też z opiniami, że koty na sondzie są bardzo mizerne i chudną, co nie jest również prawdą, bo Cezary wazy prawie 7 kilo, co widać na załączonych zdjęciach.

Karmimy Cezarego trzy razy na dobę: o 6.30; 17.00 oraz 23.30.

Ilość jedzenia: na jedno karmienie zużywamy 4 strzykawki po 25 ml jedzenia oraz jedną 25 ml czystej wody, czyli 5 x 25 ml. Więc na dobę otrzymujemy 3 x (5 x 25 ml).

Dobrze zblendowane jedzenie bez problemu i oporu płynie przez sondę. Karmienie zaczynamy i kończymy podaniem czystej wody. Od kiedy karmimy tak Cezarego tylko raz trafiliśmy w oskrzela, więc karmienie sondą jest bardzo bezpieczne.

Pielęgnacja:

Dużo głaskania i przytulania. Kąpiel przednich łapek i torsu wykonujemy co ok. tydzień. Myjemy tylko miejsca zaślinione (szyję), nie moczymy całego kota. Kąpiel odbywa się na podłodze nad miską z ciepłą wodą. Futerko smarujemy płynem hipoalergicznym do kąpieli dla niemowląt, po czym spłukujemy. Następnie wycieramy kota ręcznikiem i dosuszamy suszarką. Nie myjemy języka ani podniebienia. Te zaś, jeśli chcemy umyć, powinniśmy kupić w aptece Natrium Chloratum Roztwór do infuzji (woda do kroplówek) 500 ml i zmoczyć obficie tą wodą płatek kosmetyczny. Najlepiej kupić płatki kosmetyczne dla niemowląt, bo te są większe. Woda ta jest jałowa, więc kot mniej się brudzi, nie ma w niej bakterii. Sam język i podniebienie smarujemy po każdym karmieniu wazeliną oraz dodajemy do niej troszeczkę klotrimazolu. Podniebienie lekko drapiemy (co drugi dzień) i ślina z wazeliną odchodzi jako brązowy kożuch. By się mniej ślinił zakładamy mu koło, czyli plastikowy kołnierz pooperacyjny z wkładkami laktacyjnymi dla kobiet karmiących i przyklejamy je dwustronną taśmą do dywanów. Pociętą taśmę wcześniej przyklejam do każdej wkładki. Na raz zużywamy 3 wkładki. Idealnie zbierają nadmiar śliny.

Ważne jest, aby kota nie zaziębić, gdyż bez żuchwy nie jest on odporny na przeciągi oraz przykrywać kocykiem jak zaśnie. "













czwartek, 17 marca 2016

Rutynowa kontrola zdrowia i nieciekawe ciekawe znalezisko....

Czy nowotwory zawsze dają wyraźne objawy kliniczne?

Niestety nie zawsze…a może lepiej byłoby powiedzieć nie od razu…
Stąd tak ważne jest regularnie sprawdzanie psów i kotów. Uważam , że u zwierząt powyżej 7 roku życia powinniśmy regularnie je kontrolować minimum 1 x w roku, a u tych powyżej 10 roku życia nawet 2 x do roku….
Rutynowo wykonujemy badanie kliniczne oraz podstawowe badania krwi, ew moczu + badania obrazowe (RTG +/- USG)….
czy warto? pytają niektórzy….
Nagrodą jest często wczesne wykrycie wielu chorób w tym chorób nowotworowych….

Jak na przykładzie takiej oto suni…
kilkunastoletnie beagielka…Arisa


chorująca na serce…okresowo jej odpowiedzialni właściciele przyprowadzają całą psią  brygadę na kontrolę….

badanie kliniczne…niby nic …wszystko dobrze, choroba układu krążenia dzięki regularnie podawanym lekom stabilna….

Wykonaliśmy badania krwi….


A tak lekko podniesiona kreatynina…i nic więcej….
Rutynowo w takich przypadkach zalecam badanie moczu…

Niski ciężar , dużo bakterii, wysokie pH….hmmm…zapalenie?
Ale jednak dobrze zrobić usg….



Sunia jest już po nefrektomii ( czyli usunięciu chorej nerki)..wiecie że zdążyliśmy w ostatniej chwili? 
guz na nerce już pękł i podkrwawiał do przestrzeni zaotrzewnowej…
wynik badania histopatologicznego nie rozpieszcza…
----------------------------------------
W opisie histopatologicznym:
Badana jest sekcja częściowa z prawej nerki. Prawidłowa budowa nerki nie jest widoczna. Próbka reprezentuje porcję ze zmiany nowotworowej. Guz jest obfitokomórkowy i składa się ze zrazików i beleczek wykazujących zbitą i/lub cewkową budowę. Zraziki i beleczki rozdzielone są niewielką ilością włóknisto-naczyniowego podścieliska. Komórki nowotworowe są nieznacznie pleomorficzne, sześcienne z wyraźnymi granicami komórkowymi, umiarkowaną do obfitej ilością bladej kwasochłonnej do przejrzystej cytoplazmy i okrągłymi lub owalnych jądrami zawierającymi drobnoziarnistą chromatynę i mało widoczne jąderka. Średnio mitozy wynoszą 8 na 10 pól widzenia. Znaczna część zmiany podlega martwicy. 

Diagnoza:
Nerka: rak cewkowo-lity (prawdopodobnie pierwotny rak cewkowy nerek)

Charakter:
Złośliwy, potencjalnie przerzutowy
Współczynnik przerzutów do płuc u psów wynosi 54%, do narządów jamy brzusznej 54% a do miejscowych węzłów chłonnych 27%. Przerzuty obejmują płuca, wątrobę, nadnercza tej samej strony, miejscowe węzły chłonne, przeciwległą nerkę, sieć, otrzewną, przeponę, skórę, serce, mózg, kościec kończyn i szkielet osiowy.
Rokowanie:
Ostrożne do złego.

Komentarz:
Zmiana w nerce reprezentuje raka, bardzo prawdopodobnie pierwotnego raka nerki. Mało prawdopodobne są: rak przerzutowy, nerczak czy rak przejściowokomórkowy.
W serii przypadków raka nerkowego u psów, przerzuty były zgłaszane w 6 spośród 34 przypadków w trakcie diagnostyki i u 20 z 29 przypadków w chwili śmierci. Średni czas przeżycia w przypadku raka nerki wynosi 16 miesięcy (0-59).
Średni czas przeżycia w przypadku nefrektomii bez względu na rodzaj nowotworu wynosi 16 miesięcy (0-70). Nefrektomia może wydłużyć czas przeżycia do 4 lat. Rak nerki uważany jest za oporny na chemioterapię, terapię hormonalną i radioterapię.


------------------------------------
ALE co zawsze powtarzam…świństwo jest u histopatologa a nie u psiaka…
wczesne rozpoznanie daje większe szanse….
walczymy i walczyć będziemy…

na ten moment brak innych ognisk i przerzutów…i oby tak zostało…

według mnie warto robić okresowe przeglądy stanu zdrowia....pewnie że znalezisko nieciekawe...ale chyba lepiej wiedzieć i szybko podjąć działanie.

Chłoniak (Lymphoma malignum)

Chłoniak, jeden z najbardziej złośliwych nowotworów wywodzących się z układu chłonnego.
Może przyjmować różne postacie. U psów najczęściej rozpoznawaną jest postać wieloogniskowa.

Objawy: powiększenie jednego lub większej ilości węzłów chłonnych, powiększenie obrysu jamy brzusznej, duszność, czasami kaszel, zwiększone picie i siusianie, obrzęki kończyn, szyi, mnóstwo objawów niespecyficznych: apatia, brak apetytu, chudnięcie, pogorszenie jakości włosa, czasami podwyższenie temperatury ciała.


Może zdarzać się w każdym wieku...ostatnio notuję zwiększoną ilość rozpoznań  chłoniaka u starszych psów...
to jeden z takich pacjentów
Leon, buldożek francuski , ponad 13 lat...wydawać by się mogło że tyle przeszedł w życiu ....

Prawie 3 tyg temu rozpoznaliśmy u niego chłoniaka...
Zdecydowaliśmy wspólnie z właścicielami o wprowadzeniu leczenie- protokołu chemioterapii wielolekowej....
Wg nich Leon czuje się świetnie...choroba odpuściła! a sam Leon dzielnie znosi kolejne dawki leków.
Oby więcej psiaków dostawało taką szansę!
Trzymam kciuki!




środa, 16 marca 2016

Chemioterapia....nie taki diabeł straszny

Chemioterapia jest obok chirurgii onkologicznej jednym  z podstawowych sposobów na leczenie chorób nowotworowych....Może być stosowana samodzielnie lub jako uzupełnienie innych metod.
Leki podajemy dożylnie, doustnie, do jam ciała, a  wynika to albo z rodzaju użytego leku albo ze zdolności do jego przenikania do tkanek i tym samym możliwości uzyskania odpowiedniego stężenia w tkance docelowej.
Poddając pacjenta chemioterapii mówimy zazwyczaj o protokole lub schemacie podawania leków. Są to opracowane, poparte badaniami zestawienia, dzięki którym wiemy jak je podawać, jak często i w jakich dawkach przy danym nowotworze.
Dobór protokołu oprócz rodzaju nowotworu opiera się przede wszystkim na doświadczeniu onkologa, zaawansowaniu klinicznym i stanie pacjenta , ale także może wynikać z dostępności ( lub jej braku :( leku w Polsce.
Czym są leki przeciwnowotworowe?
Nazywamy je lekami cytotoksycznymi, czyli lekami które wykazują negatywne działanie na komórkę....Przede wszystkim na komórkę szybkodzielącą się - przede wszystkim nowotworową.
I znowu dawka, odpowiedni dobór i doświadczenie onkologa warunkuje jak najniższe obciążenie organizmu terapią.
W większości leki stosujemy podając je drogą dożylną ( winkrystyna, cyklofosfamid, winblastyna, doksorubicyna, mitoksantron, karboplatyna), doustnie ( encorton, cyklofosfamid, chlorambucil,. lomustyna...)
Często właściciele zadają wiele pytań dotyczących chemioterapii. Postaram się tutaj na nie odpowiedzieć.
Jak często podaje się leki?
Przy większości wskazań częstotliwość to 1-3 tyg. Przy każdej wizycie właściciele dostają na piśmie zalecenia , które obowiązują do następnej kontroli.
Czy podanie leku boli?
Nie, podanie nie jest bolesne.
Czy każdy może podać lek?
Dożylne leki  u swoich pacjentów podaję osobiście. Z racji konieczności zachowania względów bezpieczeństwa nie dopuszczam innej możliwości. Każde podanie jest dodatkowo połączone z badaniem pacjenta i kontrolą podstawowych parametrów.
Czy zwierzęta źle się czują po podaniu leków?
Bywa różnie. Dbamy o to żeby leki negatywnie nie wpływały na samopoczucie naszych pacjentów. Czasami zdarza się, że po samym podaniu występują przejściowe objawy nudności, czasami wymiotów, biegunek. Przy kolejnych dawkach leków staram się u takich pacjentów tak zmodyfikować dawkowanie ew zmienić lek na inny , żeby uniknąć działań niepożądanych.
Przy najczęściej leczonych chemioterapią nowotworach (chłoniaki, guzy komórek tucznych) pacjenci najczęściej czują się jak przed chorobą!
Zawsze pamiętam o podstawowej zasadzie : leczenie nie może pogarszać jakości życia pacjenta! I tego zawsze się trzymam.
Czy zwierzęta łysieją?
To pytanie często nurtuje właścicieli....Otóż nie, nie łysieją, po niektórych lekach zauważamy spowolniony odrost włosa- np w miejscu ogolonym do zabiegu oraz u ras z ciągle rosnącym włosem (teriery, shih tzu, inne) zauważamy zmianę jakości włosa, ale nie obserwujemy podobnego jak u ludzi łysienia całkowitego.
Czy podawane leki są groźne dla domowników?
Przy każdej terapii rozmawiamy zawsze o możliwym narażeniu domowników. Analizujemy sytuację rodzinną. W większości przypadków udaje się tak zaplanować leczenie, żeby wyeliminować możliwe narażenie. Naprawdę....nie taki diabeł straszny....
Czy leki stosuje się do końca życia?
To zależy od rodzaju nowotworu, schematu i reakcji na leczenie.
A co jak leki nie działają?
Zmieniamy je na inne, czasami modyfikując całkowicie pierwotnie zaplanowaną terapię.
Czy terapia jest droga?
Jak wiemy to pojęcie względne...znowu zależy to do wielkości pacjenta, rodzaju stosowanych leków... Koszt terapii jest oceniamy zawsze na początku leczenia, po wybranym już protokole. Zawsze właściciele dostają rzetelną informację dotyczącą obciążenia finansowego.
Czy przy każdym nowotworze stosuje się chemioterapię?
Nie. Decyzja o rodzaju podjętego leczenie wynika z potrzeb i możliwości danego pacjenta.
Czy leki trzeba zamawiać?
Spora większość przydatnych w terapii onkologicznej leków jest dostępna do natychmiastowego zastosowania.
Dysponuję także lekami sprowadzanymi pod określone jednostki chorobowe ( te niedostępne w naszym kraju- jak np. lomustyna/CCNU, masivet, palladia i inne).
Oprócz typowej terapii wielolekowej stosuję też leczenie przy użyciu terapii metronomicznej- czyli takiej której istota polega na podawaniu małych dawek leków , a często.  Terapia metronomiczna modyfikuje środowisko nowotworu i tym samym może wpływać na jego dalszy rozwój.

W razie pytań zapraszam!

wtorek, 15 marca 2016

Nowotwory jamy ustnej u psów i kotów

Guzy jamy ustnej są relatywnie częstymi niechcianymi towarzyszami naszych pacjentów...
zarówno u psów jak i kotów...
Najczęściej występującymi są czerniak (melanoma), rak płaskonabłonkowy (SCC), fibrosarcoma (włókniakomięsak), osteosarcoma (kostniakomięsak), hemangiosarcoma (naczyniakomięsak), chłoniak , guz komórek tucznych (mastocytoma)....
Co niefajne...w większości są to nowotwory złośliwe.
Co ważne? jak przy wszystkich nowotworach CZAS! Rozległość procesu definiuje dalsze postępowanie ale i rokowanie.
Co robić jak coś nas zaniepokoi?  Objawy bywają różne: najczęściej właściciel lub lekarz przypadkiem bądź przy oględzinach jamy ustnej znajduje niepokojącą masę...często słyszymy - nadziąślak...żeby to było takie proste...
Czasami pojawia się krwawienie z jamy ustnej, czasami nie wiadomo dlaczego ząb lub zęby zmieniają położenie...czasami kość szczęki lub żuchwy wydaje się jakaś rozdęta...czasami coś zaczyna boleć, czasami pojawia się kłopot z jedzeniem, nadmierne ślinienie...czasami niekoniecznie ładny zapach z pyszczka..., który nie zawsze wynika z kamienia nazębnego...

Co robić? Ja zalecam badanie w każdym z takich przypadków....często w lekkim uspokojeniu , żeby bezboleśnie, bez strachu i dokładnie obejrzeć "podejrzanego"...
Dalej zazwyczaj wykonujemy badania obrazowe, czyli RTG czaszki i zajętych kości.
Przy tej samej okazji pobieramy najczęściej wycinek podejrzanej tkanki celem wykonania badania histopatologicznego, czyli jak ja to nazywam , żeby poznać przeciwnika z imienia i nazwiska.
I to jest jedna z najważniejszych czynności...zanim podejmiemy decyzje o usunięciu zmiany i cokolwiek zaplanujemy to jest podstawowe badanie. Dobrze zaplanowane postępowanie to wstęp do sukcesu.
Po uzyskaniu wyniku...możemy dalej planować...
Czy można leczyć te nowotwory? Oczywiście...
Jak?
Czasami, a nawet w większości przypadków, jest to chirurgia... i tutaj sprawdza się podstawowa zasada im wcześniej tym lepiej, czyli im mniejsza zmiana tym mniejszy zakres zabiegu.
A co jak zmiana jest duża? Planujemy i wykonujemy często bardzo rozległe zabiegi z usunięciem sporej części żuchwy lub szczęki...(tzw. hemimandibulectomie,  mandibulectomie, maxilectomie).
W zależności od rodzaju nowotworu i jego zaawansowania klinicznego można stosować także inne metody leczenia: chemioterapię zarówno tradycyjną jak i terapię metronomiczną , niektórych pacjentów kierujemy na radioterapię, na niektóre nowotwory możemy stosować szczepionki ( czerniak).
A co jak proces jest tak zaawansowany, że nie możemy zbyt wiele zrobić? i tak bywa....niestety, czego nie rozumiem..wszyscy mają czas..czekają...patrzą....takim pacjentom też pomagamy ...
Jest na to takie ładne pojęcie - terapia paliatywna, czyli taka która ma pomagać i mimo braku możliwości całkowitego wyleczenia poprawia komfort życia takiego pacjenta.



Czym jest nowotwór ?





      Nowotwory stanowią pierwszą, podstawową przyczynę śmierci u starszych psów i kotów.

    Nowotwór jest to nadmierny i nieprawidłowy rozrost komórek własnego organizmu, które nagle , z różnych przyczyn zaczynają się dzielić....i tak jak każda komórka żywego organizmu ma określoną przyszłość ( zaprogramowana śmierć), tak komórki nowotworowe "zatracają" się w rozwoju i podziałach by dalej z powodu swojej funkcji czy ilości szkodzić....

     Nowotwory ze względu na sposób zachowania w organizmie możemy podzielić na dwie grupy: nowotwory łagodne  i nowotwory złośliwe .
Z reguły nowotwory łagodne stanowią pojedynczy guzek , który w miejscu w którym powstał rozpycha okoliczne tkanki , otoczony jest torebką i nie daje przerzutów . Czasami może miejscowo zachowywać się agresywnie.
Nowotwór złośliwy rozrasta się w organizmie w sposób naciekający . Nie rozpycha prawidłowej tkanki organizmu ,a wnika pomiędzy zdrowe komórki . Nowotwory te niestety przez ich cechy powodują tzw. przerzuty, często odległe . Dostają się do krwi, chłonki , czy przez ciągłość tkanek przenoszą się dalej, opanowując nowe miejsca i narządy.
     W ostatnich latach notujemy szalony rozwój działu medycyny, który zajmuje się nowotworami- onkologii. Wiemy coraz więcej i mimo że wielokrotnie nowotwory wygrywają z nami...to wygrywają  dużo później. A życie z chorobą nowotworową jest lepsze niż kiedyś...mamy dużo więcej możliwości prowadzenia terapii wspomagających , dzięki którym jakość życia uległa istotnej poprawie.

   Pamiętajmy ! ! !   Nowotwór to nie jest wyrok śmierci. Oczywiście jego rozpoznanie zawsze jest bardzo ciężkim przeżyciem dla całej rodziny. Jednak najważniejsze jest prawidłowe rozpoznanie i, po ustaleniu rokowania, zaproponowanie najbardziej skutecznego i odpowiedniego dla danego pacjenta leczenia. Dopiero po pełnej diagnozie jesteśmy w stanie ustalić dalszy tok postępowania i pomóc Państwu w podjęciu decyzji.
I co najważniejsze : pacjent! W onkologii weterynaryjnej leczymy pacjenta , żeby przedłużyć mu życie, ale ważne żeby jakość tego życia była jak najlepsza.




poniedziałek, 14 marca 2016

Gdy zachoruje przyjaciel ....



 No właśnie ....

     Gdy zachoruje nasz wierny przyjaciel , domownik członek naszej rodziny .... 
Wpadamy w panikę , przestajemy racjonalnie myśleć , na ślepo , na prędko szukamy pomocy .... w zależności od tego gdzie trafimy, do jakiego lekarza tak potoczą się losy   naszego pupila .....
Jest naprawdę niewielu lekarzy leczących choroby nowotworowe . Ci lekarze którzy nie leczą nowotworów często też nie udzielają informacji opiekunom zwierząt  ,że  TE  choroby można leczyć. Można cieszyć się przebwaniem ze zwierzęciem jeszcze miesiąc dwa rok czy więcej . 

     Uwierzcie mi Państwo nowotwory można leczyć ! zwierzęta z chorobą nowotworową mogą być szczęśliwe !!! a długość ich życia bardzo często przekracza długość życia pacjentów z niewydolnością nerek czy układu krążenia . Dzisiejsza medycyna daje równe szanse zwierzętom i ludziom !

     Właśnie po to powstał ten blog. Żebyście nie byli sami z chorobą nowotworową Waszego psiaka.
Abyście mogli przeczytać wiarygodne informacje na temat nowotworów u zwierząt . Z czasem będzie ich coraz więcej . PAMIĘTAJCIE   : NOWOTWÓR TO NIE WYROK . WYROKIEM JEST BRAK LECZENIA !!!! niech to będzie motto przewodnie tego miejsca .

      Mam na imię Bartek jestem lekarzem weterynarii, założycielem Całodobowej Kliniki Weterynaryjnej KUROSZ w Gorzowie Wielkopolskim   , ukończyłem specjalizację z Radiologii Weterynaryjnej, jestem członkiem ESVONC (Europejskiego stowarzyszenia Onkologów Weterynaryjnych) i jestem tu dla Was , dla moich obecnych i przyszłych pacjentów onkologicznych.







         


                                                            Zaczynamy !!